Wystrzałowa zabawa, ale czy dla wszystkich…
Wieczór 31 grudnia to już nieustanna kanonada i niebo rozświetlone feerią kolorowych iskier. Dla nas ludzi to piękny widok. Nie bez powodu wielkie uroczystości nie mogą się obyć bez pokazu sztucznych ogni. Pięknie i tradycyjnie żegnamy stary i witamy Nowy Rok.
Niestety ten zwyczaj jest niezwykle przykry dla psów i kotów. Dla wrażliwych uszu psa wybuch petardy to odczucie na pograniczu bólu. Dla większości zwierząt to ogromny stres. Zwierzę oszołomione hałasem i błyskami może zachować się nieobliczalnie. Zazwyczaj spokojny owczarek niemiecki zostawiony przez właścicieli w sylwestrową noc w zamkniętej łazience w panice zdemolował ją. Wskakiwał przerażony na półki, a ślady poranionych od zbitego szkła łap odbiły się na wysokości dwóch metrów. Roztrzęsione, opuszczone, pokrwawione zwierzę siedziało aż do rana w szkle i duszącym zapachu rozbitych kosmetyków. Właścicielom wyrzuty sumienia nie pozwalają do tej pory dobrze wspominać szampańskiej zabawy. Inny „podwórzowy” wielorasowiec mało nie zamarzł, kiedy wszedł w małą norę pod budą, a po ustaniu wystrzałów, po kilku godzinach, wychłodzony nie miał już siły się wyczołgać.
Co zatem zrobić aby złagodzić stres zwierzęcia? Przede wszystkim obserwować kilka dni wcześniej jak pies reaguje na huk. Piszę pies, bo koty lepiej znoszą całe to zamieszanie i zazwyczaj wystarczy im zapewnić spokojny i cichy kąt – pod kanapą, pod kocem, we własnej budce lub szafie, a najlepiej na kolanach właściciela. Tylko przy bardzo płochliwych kotach zachodzi konieczność wspomagania się farmaceutykami.
Ostrzegamy! Zwierzętom można podawać tylko specjalistyczne leki weterynaryjne przeznaczone do uspokajania.
Co roku trafiają do Kliniki na odtrucie zwierzęta, którym właściciele podają zawartość domowych apteczek z ziołami włącznie.
Odpowiedzialni właściciele wcześniej myślą o zaopatrzeniu się w tzw. „tabletki sylwestrowe”. Tylko lekarz weterynarii może poinstruować właściciela jak podać lek i obliczy bezpieczną dawkę. Przeprowadzi też wywiad wiedząc, że podopieczny może cierpieć na dolegliwości kardiologiczne lub padaczkowe. W takim wypadku podawanie leków uspokajających jest zabronione.
W Sylwestra na spacer z psem wychodzimy wczesnym wieczorem, aby nie narażać go na niespodziewany huk. Prowadzenie na smyczy jest absolutnie obowiązkowe. Zagubione psy, które w szoku uciekają wiele kilometrów, to także ofiary sylwestrowego szaleństwa. Po powrocie podajemy leki, jeżeli jest to niezbędne lub staramy się uspokoić zwierzaka własną obecnością i ignorowaniem sytuacji za oknem. Jeżeli zaplanowaliśmy zabawę poza domem dobrze byłoby poprosić sąsiadów o wizytę i skontrolowanie w jakim stanie jest zwierzę. Nie zamykamy psa w jednym pomieszczeniu, ale dajemy mu możliwość samodzielnego przemieszczania się w poszukiwaniu najbezpieczniejszego kąta.
Nawet jeżeli zwierzę nie wykazuje lęku przed wystrzałami nie wychodzimy z psem na spacer w okolicach północy. Zdarzały się wypadki kiedy odważny pupilek próbował aportować spadające petardy. Poparzenie pyska pewne! A jeżeli chwyci petardę przed wybuchem?
Nadchodzi noworoczny poranek, cichy i bezpieczny. Uwaga na rozbite butelki! Pojawiają się w najmniej oczekiwanych miejscach. Zranione łapy to najczęstszy uraz, który notujemy podczas noworocznych dyżurów.
Ale dosyć straszenia i ostrzeżeń. Wierzę, że rozsądni właściciele czworonogów potrafią świetnie bawić się i spędzać Sylwestra obłożeni „futrzakami”. I nie życzymy nikomu hucznej zabawy…..